25-06-2008 11:47
I wakacje!
W działach: CthulhuTech, iawa | Odsłony: 3
Wakacje, po szkole. Można spokojnie pisać!
Skończyłem przygodę w CthulhuTechu. Łatwo nie było, ale mam to już za sobą.
Po trzech sesjach, wreszcie to co było zaplanowane na jedną ruszyło do przodu i cały survival horror na NES Victoria ruszył z kopyta. I tu miłe zaskoczenie, po trzech sesjach młócki i strzelania z Engeli, byłem dość pesymistycznie nastawiony co do dalszych losów fabuły. (Która nota bene została całkowicie przemodelowana. Nic nie poradzę ze przyszedł mi do głowy lepszy pomysł ;). A tu nie, gracze całkiem fajnie wczuli się w to, że należą do garstki ocalałych po sabotażu. Były halucynacje, zwidy, wielkie coś w windzie, spowodowanie śmierci przypadkowej osoby no i obowiązkowa awaria w zasilaniu. Do tego Dhoanoidy, i jeden Tager. Było bardzo fajnie, a gracze do tej pory są w niepewności czy ich postacie przeżyły czy nie. Ogólnie czuję się teraz dużo lepiej z tym podręcznikiem w szafce i już czekam na mające wyjść Vade Mecum
In a Wicked Age.
Korzystając z czasu wolnego po konferencji a przed zakończeniem roku, jak i przyjazdu jednego graczy z Krakowa postanowiliśmy zagrać w iawa. No i co? 5 graczy, przedstawienie zasad, losowanie oracli. Fajnie. Przystępujemy do ich rozłożenia żeby otrzymać postacie i całą resztę. I tu pierwszy raz trafił mnie szlag. Dwóch graczy produkuje się strasznie, jeden chociaż mniej to przynajmniej widać ze uważa co się dzieje jak i podrzuca jakieś swoje spostrzeżenia. Pozostałych dwóch graczy nie robi nic. Znaczy jeden z nich zaczął układać wieżę z kostek i bawić się swoim nożem, z którym chodzi chyba nawet do łazienki. Na pośrednie uwagi pod swoim adresem nie zwracał uwagi. Na bezpośrednią :Nie chcesz grać, nie musisz też nie. I tu drugi raz trafił mnie szlag. Wybór postaci i co? Ci co nie robili nic, kazali sobie streścić całość i jako pierwsi od razu zaznaczyli kim chcą grac. Ok. Scena pierwsza. Córka jest wydawana za mąż dla dobra rodu, ojciec przyszłego męża wraz z synem przychodzi do domu panny młodej, i trwają swoiste negocjacje. Za oknem wszystkiemu przysłuchuje się jednak ukochany owej dziewczyny. Pada data ślubu, wszystko się toczy, ani jednej akcji ze strony gracza (za oknem). Młodzi wychodzą do ogrodu, ukochany staje przed swym rywalem i nic, gracz siedzi i patrzy na mnie nie wiedząc w ogóle co ma robić. Szlag trafił mnie trzeci raz. Do końca sesji graliśmy w dedeki.
Ktoś powiedział, że iawa nie jest dla graczy pasywnych. Piwa mu.
Skończyłem przygodę w CthulhuTechu. Łatwo nie było, ale mam to już za sobą.
Po trzech sesjach, wreszcie to co było zaplanowane na jedną ruszyło do przodu i cały survival horror na NES Victoria ruszył z kopyta. I tu miłe zaskoczenie, po trzech sesjach młócki i strzelania z Engeli, byłem dość pesymistycznie nastawiony co do dalszych losów fabuły. (Która nota bene została całkowicie przemodelowana. Nic nie poradzę ze przyszedł mi do głowy lepszy pomysł ;). A tu nie, gracze całkiem fajnie wczuli się w to, że należą do garstki ocalałych po sabotażu. Były halucynacje, zwidy, wielkie coś w windzie, spowodowanie śmierci przypadkowej osoby no i obowiązkowa awaria w zasilaniu. Do tego Dhoanoidy, i jeden Tager. Było bardzo fajnie, a gracze do tej pory są w niepewności czy ich postacie przeżyły czy nie. Ogólnie czuję się teraz dużo lepiej z tym podręcznikiem w szafce i już czekam na mające wyjść Vade Mecum
In a Wicked Age.
Korzystając z czasu wolnego po konferencji a przed zakończeniem roku, jak i przyjazdu jednego graczy z Krakowa postanowiliśmy zagrać w iawa. No i co? 5 graczy, przedstawienie zasad, losowanie oracli. Fajnie. Przystępujemy do ich rozłożenia żeby otrzymać postacie i całą resztę. I tu pierwszy raz trafił mnie szlag. Dwóch graczy produkuje się strasznie, jeden chociaż mniej to przynajmniej widać ze uważa co się dzieje jak i podrzuca jakieś swoje spostrzeżenia. Pozostałych dwóch graczy nie robi nic. Znaczy jeden z nich zaczął układać wieżę z kostek i bawić się swoim nożem, z którym chodzi chyba nawet do łazienki. Na pośrednie uwagi pod swoim adresem nie zwracał uwagi. Na bezpośrednią :Nie chcesz grać, nie musisz też nie. I tu drugi raz trafił mnie szlag. Wybór postaci i co? Ci co nie robili nic, kazali sobie streścić całość i jako pierwsi od razu zaznaczyli kim chcą grac. Ok. Scena pierwsza. Córka jest wydawana za mąż dla dobra rodu, ojciec przyszłego męża wraz z synem przychodzi do domu panny młodej, i trwają swoiste negocjacje. Za oknem wszystkiemu przysłuchuje się jednak ukochany owej dziewczyny. Pada data ślubu, wszystko się toczy, ani jednej akcji ze strony gracza (za oknem). Młodzi wychodzą do ogrodu, ukochany staje przed swym rywalem i nic, gracz siedzi i patrzy na mnie nie wiedząc w ogóle co ma robić. Szlag trafił mnie trzeci raz. Do końca sesji graliśmy w dedeki.
Ktoś powiedział, że iawa nie jest dla graczy pasywnych. Piwa mu.